Nie chcę być czarnowidzem i snuć odważnych teorii, ale wszystkie znaki na niebie wskazują, że w niedzielę szykuje nam się prowokacja grubymi nićmi szyta.
Juz wcześniej CIA informowało, że możliwy jest zamach w Polsce. Dziś amerykańska ambasada ostrzega swoich obywateli przed przebywaniem w okolicach demonstracji antyimigranckiej. Jeśli dołożymy do tego informację (dobrze na ogół poinformowanej niemieckiej prasy) wyjdzie nam, że coś musi się dziać.
Wątpliwe jest, że islamiści coś wykręcą mają bowiem w krótkiej perspektywie lepsze okazje.
Świat się jednak roi od wszelakiej maści interesów służb i innych domorosłych sterowniczych tego świata.
Załóżmy, że w czasie manifestacji narodowców ginie kilkanaście osób, co się dzieje?
Z pewnością Rząd i Prezydent zwołują Radę Bezpieczeństwa i wdrażają wzmożone środki ostrożności. Krewcy kibice w przypływie złości palą budki z kebabami, dużo dymu i zamieszania. Opozycja grzmi, że Rząd nie panuje nad sytuacją, oczekuje działań.
W świat idzie wizerunek anarchii i zamieszania, a NATO ogłasza, że w tej sytuacji szczyt nie może się odbyć...
Taki scenariusz wcale nie jest nierealny....